Obserwatorzy ^^

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 18

-Słuchajcie ona jest wolna i do wzięcia czeka na wasze gorące usta.-powiedział Fabian.
 -Jesteś wredny-powiedziałam i się obróciłam. Wiedziałam, że to na niego zadziała.
-Przepraszam-powiedział kładąc swoje ręce na moich ramionach. Szybko go wywróciłam.
-Oj nadal się dajesz nabrać na moje sztuczki, a mówiłeś, że jesteś odporny. Nie wydaję mi się.
-Dość!-krzyknął nauczyciel-Poprzekomarzacie się na przerwach albo po lekcjach. 
-My się nie przekomarzamy-powiedzieliśmy równo. 
Wszyscy zaczęli się z nas śmiać. Popatrzyliśmy się po sobie z wypisanym gniewem i poszliśmy w przeciwnym kierunku na boisku. Co za palant! 
-Samanta!-krzyknęła Katherine obejrzałam się w jej stronę. 
-Co?!
-To dawny mistrz tej szkoły w biegach jest szybki. Myślisz, że dałabyś mu radę?-powiedział zmęczony dorosły.
-Hmmm... Powiedzmy, że tak. 
-Na ile biegniecie?-zapytał.
-Na dwa tysiące metrów-powiedział Carlos.
-Nie za dużo?-zapytałam.
-A co nie dasz rady ślicznotko.
-W twoich snach. Fabian dołączasz się?!-krzyknęłam.
-Nie chcę spojrzeć na twoją porażkę.
-Uuu... Stąpasz po cienkim lodzie.-powiedziałam.
-Za trzy... Dwa... Jeden... Start-powiedział trener.
Ruszyliśmy oboje jak burza miałam do zrobienia dziesięć kółek na bieżni. Wiedziałam, że nawet na chwilę nie mogę stracić tempa i, że nie ścigam się z normalnym człowiekiem, ale nie był również wampirem. Chociaż był tak samo wytrzymały na zmęczenie jak ja. Nigdy nie spotkałam wilkołaka zresztą to mit. On jedynie mógł być czarownikiem. Oż cholera Carlos to prawnuk największego czarodzieja w dziejach. Zerknęłam na niego. Widziałam zawziętość w jego oczach, ale również zdziwienie z ulgą. Czyżby on mnie szukał? Nie wiem, ale wiem jak się dowiedzieć. Muszę z nim porozmawiać choć to niebezpieczne. Ostatnie kółko zwiększyłam kroki i dobiegłam pierwsza do mety po czym o dziwo z zawrotami głowy padłam na ziemie. 
-Co ty mi zrobiłeś?-powiedziałam ledwo dosłyszalnie.
-Musimy porozmawiać-powiedział i wsunął mi karteczkę w dłoń, a moje zawroty minęły po tym od razu. 
Nie myliłam się on musiał być właśnie tym z kim go skojarzyłam.
-Proszę pana mogę już iść?-zapytałam.
-Tak.
Powiedział, a ja szybko się ubrałam. Rozwinęłam karteczkę było o zaproszenie na wykwitnę przyjęcie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom do tego było w jego rodzinnej rezydencji. Cóż muszę tam pójść.  Niestety nie mam innego wyboru. Pojechałam szybko do domu wzięłam kąpiel, a później zaczął się mój problem w co się ubrać po dłuższym namyśle wybrałam granatową sukienkę i podchodzące po beż szpilki. Zrobiłam sobie makijaż i wyprostowałam moje loki. Nie miałam pojęcia na co być przygotowaną. Kiedy zegar wybił 17:45 wskoczyłam do mojego auta i ruszyłam do wejścia.
-Imię i nazwisko.-powiedział ochroniarz.
-Samanta Cerson.
-Dobrze proszę wejść.-zrobiłam kilka kroków na przód kompletnie nie widziałam czego mam się spodziewać po Carlosie. Rozejrzałam się dookoła. Przy okazji zobaczyłam jego ojca i wiele wpływowych osób w pomieszczeniu.
-Tutaj jesteś-powiedział Carlos.
-Szukałeś mnie?
-Tak. 
-Mogę się dowiedzieć po co mnie tutaj ściągnąłeś?
-A co nie podoba ci się?-zapytał lekko zdziwiony.
-Nie.
-Więc w czym problem?
-Szczerze jest jeden.
-Jaki?-zapytał unosząc brwi.
-Czemu mnie dzisiaj zaatakowałeś?
-Bo chciałem bez komplikacji dać ci zaproszenie i bez pytań.
-Mogłeś to zrobić na sto innych sposobów, ale ty wybrałeś użycie magii. 
-Ale ten był najprostszy. 
-Okey nie wnikam w szczegóły.
-To dobrze. Zatańczysz?
-Tak-powiedziałam odruchowo. Poszliśmy na parkiet leciało tango, które on bardzo dobrze opanował-Od kiedy wasza rodzina zalicza się do tancerzy?-powiedziałam i wtedy zostałam obrócona gwałtownie.
-Od nie dawna.-powiedział przyciągając mnie do siebie.-Twoja przeszłość cię ściga. Chodzi mi o Franciszka tego czarodzieja. Stał się potężny.
-Co ja mu niby zrobiłam po za odrzuceniem jego zalotów.
-To mu w zupełności wystarczy.
-Nie wnikam w jego ujemną inteligencje, ale nie dlatego cię tu ściągnąłem.
-To dlaczego?-zapytałam ze zdziwieniem.
-Możemy wyjść?
-No nie wiem.
-Bo cię wyniosę.
-Wtedy zrobię ci krzywdę.
-Nie zdążysz. 
-Jesteś zbyt pewny siebie.
-Wiem. Dużo o tobie słyszałem ponoć jesteś jedną z najlepiej walczących wampirów do tego umiesz się wtopić w otoczenie.-powiedział i pociągnął mnie za rękę. o dziwo nie protestowałam.
-Posłuchaj nie chcę ci robić krzywdy, ale robisz to wszystko wbrew mojej woli. 
-To mnie wysłuchaj-powiedział, a ja jakbym została zahipnotyzowana. Nie mogłam się nie zgodzić. Jednak po chwili przełamałam jego zaklęcie. 
-Używasz na mnie swoich sztuczek. 
-Jak ty to przełamałaś?-zapytał zbulwersowany.
-Normalnie.-próbował kilka razy-Co miałeś mi powiedzieć?
-Bo ja za tobą szaleję. 
-Co?! Ale ja kocham kogoś innego. 
-Mogę to zmienić.-stwierdził.
-Nie-powiedziałam łapiąc go za barki. Po chwili wyleciałam w powietrze, a moje mięśnie były sparaliżowane. Carlos miał w ręce kołek. 
-Mówiłem ci nie zdążysz mnie skrzywdzić.
-Carlos!-usłyszałam głos jego ojca. Nasilenie zaklęć się skończyło, a ja bardzo szybko uciekłam z miejsca zdarzenia. 
Wsiadłam do auta i z piskiem opon odjechałam spod jego domu. Mimo, że przed chwilą mogłam zginąć moje myśli krążyły wokół jednej osoby. Zatrzymałam się pod domem. Zapukałam do drzwi, które po chwili się otworzyły.
-Czego tutaj szukasz?
-Mogłam przed chwilą zginąć, ale moje myśli krążyły tylko wokół ciebie. Kocham cię ...


3 komentarze: