-Za
tobą!-krzyknęła Chelsea, ale było już za późno. Zostałam
obezwładniona. Dalej nie wiem co było.
Zaczynałam
po woli otwierać oczy. Wszyscy w pomieszczeniu byli już świadomi
tego co się dzieję. Czułam, że moje myśli ktoś przekopuję i
próbuje wymazać Fabiana.
-Przestań!-krzyknęłam,
ale tym razem moje budowanie murów nic nie pomogło.
-Boli
zapominanie o ukochanej osobie-powiedział Carlos, który dalej
kontynuował swój zabieg.
-Fabian
przepraszam.
-Nie
poddawaj się on robi tylko aluzję, że jesteś słaba. Wcale taka
nie jesteś. Dasz radę.-powiedział.
-Nie
dam.
-Jak
skończę będziesz moja!-powiedział debil.
-Giń
w piekle!
-Inaczej
będziesz mówiła później!
-Nigdy!-krzyknęłam
i nie wiem jaką siłą przełamałam jego urok. Zaczęłam całą
siłą woli się opierać.
-Jak
nie przestaniesz zabiję go!-krzyknął i zaczął celować w
Fabiana.
To
było silniejsze od de mnie nie opierałam się. Było mi obojętne
co się ze mną stanie byle by Fabian żył. Myślałam i stworzyłam
sama nie wiem jak aluzję, że usuwa mi wspomnienia, ale wcale tak
nie było. Kiedy uważał, że zostało mi jedno wspomnienie.
-Kłamałem
i tak go zabiję!-powiedział i wbił mu pierwszy kołek w nogę.
Rozległ się krzyk. Mi napłynęły łzy do oczu.
-Nie!-wtedy
weszła do mnie jakaś nowa siła. Wyrwałam wszystkie łańcuchy ze
ściany. W jednym momencie znalazłam się przy nim.-Nie pozwolę go
zabić choćbym miała sama zginąć.
-Twoje
życzenie jest moim rozkazem!-powiedział, a moje kości odmówiły
posłuszeństwa. Mięśnie nie reagowały na rozkazy.
-Tego
za nic w świecie nie przełamiesz!-w moich oczach płonęła złość,
a powietrze znowu przeszył krzyk mężczyzny.
Teraz
rozgniewałam się na dobre. Nie wiem jak to się stało, ale
wszystko w pomieszczeniu zapłonęło. Carlos stał z przerażeniem w
oczach tak, że zapomniał utrzymywać zaklęcia na mnie. Szybko
znalazłam się przy nim i jednym ruchem złamałam go na pół. Po
tym nie miał szans musiał umrzeć. Pociągnęłam pozostałe
łańcuchy tak, że reszta się uwolniła. Wyjęłam telefon po czym
wyszłam na zewnątrz.
-Co
tam?-zapytał Leopold.
-Możecie
wracać sprawa zakończona.
-Dobrze.
Rozłączył
się, a ja pozwalałam moim włosom opadać na twarz. Sama usiadłam
na trawię i odetchnęłam z ulgą. Jak do cholery wywołałam ten
ogień. Nie mam pojęcia. Czy uczucie do drugiej osoby mogło to
wywołać. Na pewno nie. Coś tu jest nie tak. Ktoś musiał mnie
uwolnić. Tylko pytanie kto?
-Tutaj
jesteś!-krzyknęła Chelsea i rzuciła się na mnie tak, że leżałam
na trawię.
-Co
ci jest?
-Uratowałaś
mi życie!
-Ty
dla mnie zrobiła byś to samo.
-Chciałam
ci powiedzieć, że od dwóch dni mieszkamy w Nowym Yorku i chodzimy
do twojej szkoły, ale ciebie nigdzie nie było widać.-powiedział
John.
-Miałam
mały wyjazd-powiedziałam.
-Czyli,
że wracasz?-zapytał Fabian.
-Nie
wiem może na jakiś czas.
-To
wy nie jesteście razem?-zapytali John i Chelsea.
-Nie-odpowiedziałam
wzruszając ramionami.
Wiedziałam,
że teraz zaczną się nie zręczne pytania, więc rozpłynęłam się
w powietrzu. Miałam ciężki dzień. Co gorsza chciałam uniknąć
ich sposobów przywrócenia nas do siebie. Niestety i tak będą
próbować, a ja potrzebuję samotności. Nie jestem gotowa na stały
związek, lecz bardziej istotne jest to, że nie chcę się
angażować.
***Poniedziałek***
Poniedziałkowy
ranek nie zapowiadał się przyjaźnie. Powrót do szkoły do tego
jeszcze mam na głowie Chelsea i John'a. Spakowałam torbę. W
mgnieniu oka znalazłam się pod szkołą. Wysiadłam z samochodu na
parkingu czekali na mnie Katrina, Taylor i Leopold.
-Siema!
-Umiesz
coś na test z fizyki?-zapytała Kate.
-Jaki
test?-powiedziałam ze zdziwieniem, a wszyscy wybuchnęli
śmiechem.-Co?
-Nie
ma żadnego testu-powiedział Taylor.
-Taki
mały kawał-stwierdził Leopold, a ja szturchnęłam go w żebra-Za
co?
-Za
istnienie-powiedziałam i wytchnęłam im język.
Roześmiani
weszliśmy do pracowni fizycznej. Na wejściu zobaczyliśmy
spiskujące trzy wampiry. Zajęliśmy miejsca na końcu sali w
rzędzie przy oknie. Po chwili zaczęła się lekcja.
-Samanto,
pozwól na chwilę-powiedziała pani profesor. Wstałam z miejsca i
podeszłam do niej.
-Tak?-zapytałam.
-Masz
zaległości na kółku. Tutaj masz zadania-powiedziała i podała mi
teczkę.
-Coś
jeszcze?-spytałam.
-Tak
pani Magda z biblioteki szukała cię. Zgłoś się do niej pewnie
znowu robota z dekoracjami.
-Jasne.
Usiadłam
na miejscu. Czekałam na koniec lekcji. Strasznie unikałam wzroku
Fabiana jak i jego osoby. Nie miałam zamiaru tłumaczyć mu się z
moich wyborów. Na przerwie zjawiłam się w bibliotece, a że nie
miałam lekcji robiłam dekoracje na holu wraz z moją paczką od
tego incydentu. Szło nam sprawnie.
***Tydzień
później***
Siedziałam
właśnie przy stoliku na lunchu rysując i rozmawiając. Ktoś
rzucił we mnie kartką. Nawet jej nie podniosłam, ignorowałam te
wszystkie zabawy. Jednak Kate nie wytrzymała i rozwinęła liścik.
-Samanta
powinnaś to zobaczyć.
-Okey
daj.
"Unikasz
mnie? Czemu? Co ja zrobiłem? Czy jestem aż takim potworem? Kocham
cię najmocniej na świecie jesteś dla mnie najważniejsza. Jeśli
nie dasz znać do końca tego tygodnia ja wyjadę i nigdy więcej
mnie nie zobaczysz." Zgniotłam kartkę i wrzuciłam ją do
kosza.
-Muszę
iść.
-Dokąd
mamy jeszcze jedną lekcje.-spytał Taylor.
-Na
chwilę do pani od fizyki zrobiłam właśnie ostatnie zadanie.
Odeszłam.
Unikam? Tak ma rację. Czemu? Bo się boję. Co zrobiłeś? Olałeś
mnie w decydującym momencie. Czy jesteś potworem? Tak, ale kochanym
potworem~pomyślałam. Weszłam do klasy gdzie jak zwykle była
profesorka.
-Zrobione-powiedziałam.
-Dobrze.
Jeszcze dzisiaj to sprawdzę. Na razie masz wolne.
Wtóciłam
do klasy na matematykę gdzie również oddałam zadania. Szybko
wyszłam z klasy. Nie czekając na nikogo. Wróciłam do domu w
którym zamknęłam się. Postanowiłam się nie narażać dzisiaj i
nie wychodzić aby nie kusić losu. Miałam pewność, że sama nie
świadomie pojechałabym pod dom Fabiana. Niedługo potem zaczął
gorączkowo dzwonić dzwonek do drzwi. Nawet do nich nie
podchodziłam. Później telefon.
-Sam
otwórz te drzwi.-powiedział Taylor.
-Co?-powiedziałam
otwierając wejście do domu i gestem zapraszając do środka.
-Czemu
tak szybko wyleciałaś z stołówki, a potem ze
szkoły-nie odpowiedziałam tylko zaczęłam się bawić telefonem-To
przez ten liścik?-skinęłam głową-Kto go napisał?
-A
jak myślisz?
-Fabian.
Ty go kochasz.
...
I o to kolejny w tym tygodniu rozdział. To dzięki wam mam chęć je pisać. Zdobyłam ostatnio dwóch nowych komentatorów do tego mój bloga ma już dobrze ponad 2 tysiące wyświetleń z czego jestem dumna. Następny rozdział pojawi się w niedziele najpóźniej w poniedziałek!
Całuski ;***
Świetne czekam na więcej .
OdpowiedzUsuń