Obserwatorzy ^^

sobota, 5 października 2013

Rozdział 31

-Posłuchaj mnie. To co zaszło wczoraj między nami, dla mnie to tylko i wyłącznie jeden nieznaczący pocałunek.
-Okłamujesz samą siebie-powiedział jakby rozszyfrował mnie do końca.
-Skąd masz taką pewność?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Widzę to w twoich oczach.
-W moich oczach widzisz tylko złość na ciebie za te wszystkie sceny, które odstawiasz.
-Przyznaj, że czujesz coś do mnie więcej niż tylko koleżeństwo?-O nie znowu to samo. Historia zatacza krąg. Fabian tak samo się zachowywał. Muszę się stąd wydostać. Uciec jak najdalej. Odwróciłam się błyskawicznie i już chciałam biec, ale on mnie uprzedził. Złapał mnie za nadgarstek.
-Puszczaj!-wykrzyknęłam.
-Nie uciekniesz teraz.-koniec. Nie będę mu dwa razy powtarzać zrzuciłam torbę z książkami z ramienia. Wygięłam mu rękę co spowodowało jego obrót, a ja wykonałam dźwignię dzięki czemu jego ciało spotkało się z podłogą.

Teraz była moja szansa. Szybko wzięłam do ręki torbę i ruszyłam ku wyjściu. Za sobą usłyszałam tylko "Sam nie możesz tam wyjść czekają na ciebie". Nie zwróciłam na to uwagi. Nie chciałam go słuchać. Na korytarzu było już pusto. Stała tam tylko Kate, Leo i leżał Nathan. Otworzyłam drzwi wyjściowe. Potem w jednym momencie zobaczyłam ich łowców wampirów. Czekali na mnie z kołkami szybko znalazłam się przy jednym z nich i najnormalniej w świecie skręciłam mu kark. Robiłam to w tak zawrotnym tępie, że nawet nie mogli mnie namierzyć. Pięciu to zdecydowanie za mały skład jak na taką doświadczoną wojowniczkę, którą uczyłam się być przez kilkadziesiąt lat. Z drugiej strony kto ich na mnie nasłał. Po chwili wiedziałam za tym wszystkim stała Olga. Czy ta laska się kiedyś od de mnie odczepi? Spojrzałam się na nią z wrogością, a po chwili znalazłam się przy niej. Jednak ona była szybsza. Wymówiła zaklęcie, a ja zwijałam się z bólu na ziemi. Przełam TO! Rozkazałam sobie w myślach. DASZ RADĘ! Po chwili ból ustał. Stanęłam chwiejnie na nogach. Spojrzałam się na nią, a ona po chwili rozpłynęła się w powietrzu. W normalnym tempie wróciłam po rzeczy. Nie miałam ochoty nawet po sobie sprzątać tej rzezi, którą przed chwilą urządziłam. Kiedyś dla mnie zabijanie było rutyną, a teraz jest rzadkością. Do tego wiedziałam, że tracę dawną zimnokrwistość. Co się ze mną dzieje? Czy ja naprawdę po raz kolejny raz popełniam błąd zwany zakochaniem się? Tym razem nie dam się temu bezsensownemu uczucia. Wsiadłam do auta. Przekręciłam kluczyki w stacyjce i ruszyłam prosto do mojego mieszkania. Nie wiem co zamierzam robić przez resztę dnia. Pewnie dodatkowe zadania albo sprzątać. Napisałam sms do Kate na, którą nie byłam zła. Czy przyniesie mi lekcje? Nie miałam pojęcia jak ona postąpi, ale długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Na szczęście się zgodziła. Zaczęłam sprzątać dokładnie łazienkę. Stwierdziłam, że co zrobię teraz nie odwlecze się na później.

***Następnego dnia***
Rano postanowiłam, że do szkoły pójdę pieszo. Stwierdziłam, że spacer dobrze mi zrobi. Nie miałam dzisiaj o dziwo dużo lekcji. Połowa została odwołana, ponieważ odbywała dzisiaj rada pedagogiczna. Jak dobrze nie będę musiała znosić towarzystwa pana na N. Nie przez właściciela tego imienia przestałam je lubić. Zmierzałam do pierwszej sali. Usiadłam na miejscu o dziwo mój partner z ławki się nie zjawił. Na kolejnej godzinie też nie. Nikt zresztą po za mną nie zwracał uwagi na jego nie obecność. Wczoraj mnie to nie obchodziło, ale dzisiaj czułam w niej coś niepokojące. Jakby jemu miało stać się coś złego. Jednak postanowiłam z nikim nie dzielić się moimi przypuszczeniami. Po chwili moje zmartwienia zniknęły. Z powodu jednej nieistotnej osoby zwanej Olga, która aktualnie przyssała się jak pijawka do Fabiana. Co obudziło we mnie wielki gniew. Podeszłam do nich. Wiedziałam co powiedzieć, aby rozwścieczyć Olgę.

-Masz pionka o imieniu Fabian, a ja okręciłam sobie w okół palca potężnego Nathana.

Zadziałało oderwała się od niego i spojrzała na mnie wściekle. Jednak nic nie powiedziała, ale jej wzrok mówił sam za siebie. Odeszłam dumna, że chociaż raz udało mi się ją rozwścieczyć. Kiedy weszłam do toalety aby poprawić błyszczyk. Ujrzałam Kate i Leo, którzy namiętnie się całowali. Czy oni wszyscy robią to specjalnie aby obudzić moje wyrzuty sumienia? Nawet nie chciałam dowiadywać się czy to prawda. Rozbrzmiał dzwonek. Lekcja była nudna, więc postanowiłam poprosić o przepustkę do biblioteki. Do której naprawdę się nie kierowałam. Miałam zamiar iść coś przekąsić do mojego samochodu. Kiedy szłam korytarzem. W moją stronę poleciała kula ognia. Wiedziałam kto za tym stoi. Jestem za słaba. Muszę się teraz pożywić. W mgnieniu oka znalazłam się przy samochodzie. Rozerwałam wręcz torebkę z napojem przetrwania. Zdążyłam ją opróżnić, a ona pojawiła się już na parkingu. Nie zdążyłam uniknąć jej ciosu. Może kiedy umrę to wszystko się zakończy. Nie będę miała problemów, a co ważniejsze trudnych wyborów. Upadłam na beton po czym straciłam przytomność.


Nie wiem ile czasu minęło, ale wiem ocknęłam się w ciemnym lesie. Powoli przypominałam sobie jak do tego doszło. Później ujrzałam, że jestem przywiązana do głazu.


~Czy kiedy odejdę na zawsze wszyscy o mnie zapomną,
czy o moją wiekopomną śmierć się upomną,
szare szeregi utworzą długi pas,
wszyscy będą stać dumnie jak as.~


Byłam bezsilna chociaż nawet nie próbowałam się uwolnić. Zza krzaka wyłoniła się Olga, a na polanie na której się znajdowałam zapłonął ogień. Wtedy doznałam przypływu siły. Wystarczyło jedno szarpnięcie, a kajdany uwięzienia się zerwały. Teraz dopiero pojawił się problem. Płomienie pełzły do mnie, a ich dym drażnił moje narządy wewnętrzne.

-To już koniec-powiedziała Olga, a moją twarz owiał zimny wiatr, który sprawił, że ujrzałam płomyk nadziei.
-Czyżby?-zadrwiłam.
-Tak-powiedziała i wycelowała włócznią we mnie. Pierwszy kołek we mnie nie trafił, ale drugi tak. Zrobił we mnie bolącą ranę, a po chwili miałam drugi wbity w brzuch.


Ona zniknęła, a ja zostałam sama na polu bitwy. Wyciągnęłam z siebie narzędzia, które się we mnie wbiły. Zaczęłam kasłać od tej trucizny dla wampirów zwanej dymem. Po chwili upadłam na kolana, a otoczenie przestawało przypominać kształty. Resztą sił ułożyłam się na kamieniu. Znowu nicość.

~Czy kiedykolwiek ktoś za mną zapłaczę kiedy mnie już nie będzie, czy może stanę się stekiem wspomnień~

1 komentarz:

  1. no prosze nawet, długie żeś pojechała :)
    czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń