-Posłuchaj
mnie. To co zaszło wczoraj między nami, dla mnie to tylko i
wyłącznie jeden nieznaczący pocałunek.
-Okłamujesz samą siebie-powiedział jakby rozszyfrował mnie do końca.
-Skąd masz taką pewność?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Widzę to w twoich oczach.
-W moich oczach widzisz tylko złość na ciebie za te wszystkie sceny, które odstawiasz.
-Przyznaj, że czujesz coś do mnie więcej niż tylko koleżeństwo?-O nie znowu to samo. Historia zatacza krąg. Fabian tak samo się zachowywał. Muszę się stąd wydostać. Uciec jak najdalej. Odwróciłam się błyskawicznie i już chciałam biec, ale on mnie uprzedził. Złapał mnie za nadgarstek.
-Puszczaj!-wykrzyknęłam.
-Nie uciekniesz teraz.-koniec. Nie będę mu dwa razy powtarzać zrzuciłam torbę z książkami z ramienia. Wygięłam mu rękę co spowodowało jego obrót, a ja wykonałam dźwignię dzięki czemu jego ciało spotkało się z podłogą.
-Okłamujesz samą siebie-powiedział jakby rozszyfrował mnie do końca.
-Skąd masz taką pewność?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Widzę to w twoich oczach.
-W moich oczach widzisz tylko złość na ciebie za te wszystkie sceny, które odstawiasz.
-Przyznaj, że czujesz coś do mnie więcej niż tylko koleżeństwo?-O nie znowu to samo. Historia zatacza krąg. Fabian tak samo się zachowywał. Muszę się stąd wydostać. Uciec jak najdalej. Odwróciłam się błyskawicznie i już chciałam biec, ale on mnie uprzedził. Złapał mnie za nadgarstek.
-Puszczaj!-wykrzyknęłam.
-Nie uciekniesz teraz.-koniec. Nie będę mu dwa razy powtarzać zrzuciłam torbę z książkami z ramienia. Wygięłam mu rękę co spowodowało jego obrót, a ja wykonałam dźwignię dzięki czemu jego ciało spotkało się z podłogą.
Teraz
była moja szansa. Szybko wzięłam do ręki torbę i ruszyłam ku
wyjściu. Za sobą usłyszałam tylko "Sam nie możesz tam wyjść
czekają na ciebie". Nie zwróciłam na to uwagi. Nie chciałam
go słuchać. Na korytarzu było już pusto. Stała tam tylko Kate,
Leo i leżał Nathan. Otworzyłam drzwi wyjściowe. Potem w jednym
momencie zobaczyłam ich łowców wampirów. Czekali na mnie z
kołkami szybko znalazłam się przy jednym z nich i najnormalniej w
świecie skręciłam mu kark. Robiłam to w tak zawrotnym tępie, że
nawet nie mogli mnie namierzyć. Pięciu to zdecydowanie za mały
skład jak na taką doświadczoną wojowniczkę, którą uczyłam
się być przez kilkadziesiąt lat. Z drugiej strony kto ich na mnie
nasłał. Po chwili wiedziałam za tym wszystkim stała Olga. Czy ta
laska się kiedyś od de mnie odczepi? Spojrzałam się na nią z
wrogością, a po chwili znalazłam się przy niej. Jednak ona była
szybsza. Wymówiła zaklęcie, a ja zwijałam się z bólu na ziemi.
Przełam TO! Rozkazałam sobie w myślach. DASZ RADĘ! Po chwili ból
ustał. Stanęłam chwiejnie na nogach. Spojrzałam się na nią, a
ona po chwili rozpłynęła się w powietrzu. W normalnym tempie
wróciłam po rzeczy. Nie miałam ochoty nawet po sobie sprzątać
tej rzezi, którą przed chwilą urządziłam. Kiedyś dla mnie
zabijanie było rutyną, a teraz jest rzadkością. Do tego
wiedziałam, że tracę dawną zimnokrwistość. Co się ze mną
dzieje? Czy ja naprawdę po raz kolejny raz popełniam błąd zwany
zakochaniem się? Tym razem nie dam się temu bezsensownemu uczucia.
Wsiadłam do auta. Przekręciłam kluczyki w stacyjce i ruszyłam
prosto do mojego mieszkania. Nie wiem co zamierzam robić przez
resztę dnia. Pewnie dodatkowe zadania albo sprzątać. Napisałam
sms do Kate na, którą nie byłam zła. Czy przyniesie mi lekcje?
Nie miałam pojęcia jak ona postąpi, ale długo nie musiałam
czekać na odpowiedź. Na szczęście się zgodziła. Zaczęłam
sprzątać dokładnie łazienkę. Stwierdziłam, że co zrobię teraz
nie odwlecze się na później.
***Następnego
dnia***
Rano
postanowiłam, że do szkoły pójdę pieszo. Stwierdziłam, że
spacer dobrze mi zrobi. Nie miałam dzisiaj o dziwo dużo lekcji.
Połowa została odwołana, ponieważ odbywała dzisiaj rada
pedagogiczna. Jak dobrze nie będę musiała znosić towarzystwa pana
na N. Nie przez właściciela tego imienia przestałam je lubić.
Zmierzałam do pierwszej sali. Usiadłam na miejscu o dziwo mój
partner z ławki się nie zjawił. Na kolejnej godzinie też nie.
Nikt zresztą po za mną nie zwracał uwagi na jego nie obecność.
Wczoraj mnie to nie obchodziło, ale dzisiaj czułam w niej coś
niepokojące. Jakby jemu miało stać się coś złego. Jednak
postanowiłam z nikim nie dzielić się moimi przypuszczeniami. Po
chwili moje zmartwienia zniknęły. Z powodu jednej nieistotnej osoby
zwanej Olga, która aktualnie przyssała się jak pijawka do Fabiana.
Co obudziło we mnie wielki gniew. Podeszłam do nich. Wiedziałam co
powiedzieć, aby rozwścieczyć Olgę.
-Masz
pionka o imieniu Fabian, a ja okręciłam sobie w okół palca
potężnego Nathana.
Zadziałało
oderwała się od niego i spojrzała na mnie wściekle. Jednak nic
nie powiedziała, ale jej wzrok mówił sam za siebie. Odeszłam
dumna, że chociaż raz udało mi się ją rozwścieczyć. Kiedy
weszłam do toalety aby poprawić błyszczyk. Ujrzałam Kate i Leo,
którzy namiętnie się całowali. Czy oni wszyscy robią to
specjalnie aby obudzić moje wyrzuty sumienia? Nawet nie chciałam
dowiadywać się czy to prawda. Rozbrzmiał dzwonek. Lekcja była
nudna, więc postanowiłam poprosić o przepustkę do biblioteki. Do
której naprawdę się nie kierowałam. Miałam zamiar iść coś
przekąsić do mojego samochodu. Kiedy szłam korytarzem. W moją
stronę poleciała kula ognia. Wiedziałam kto za tym stoi. Jestem za
słaba. Muszę się teraz pożywić. W mgnieniu oka znalazłam się
przy samochodzie. Rozerwałam wręcz torebkę z napojem przetrwania.
Zdążyłam ją opróżnić, a ona pojawiła się już na parkingu.
Nie zdążyłam uniknąć jej ciosu. Może kiedy umrę to wszystko
się zakończy. Nie będę miała problemów, a co ważniejsze
trudnych wyborów. Upadłam na beton po czym straciłam przytomność.
Nie
wiem ile czasu minęło, ale wiem ocknęłam się w ciemnym lesie.
Powoli przypominałam sobie jak do tego doszło. Później ujrzałam,
że jestem przywiązana do głazu.
~Czy
kiedy odejdę na zawsze wszyscy o mnie zapomną,
czy
o moją wiekopomną śmierć się upomną,
szare
szeregi utworzą długi pas,
wszyscy
będą stać dumnie jak as.~
Byłam
bezsilna chociaż nawet nie próbowałam się uwolnić. Zza krzaka
wyłoniła się Olga, a na polanie na której się znajdowałam
zapłonął ogień. Wtedy doznałam przypływu siły. Wystarczyło
jedno szarpnięcie, a kajdany uwięzienia się zerwały. Teraz dopiero
pojawił się problem. Płomienie pełzły do mnie, a ich dym drażnił
moje narządy wewnętrzne.
-To
już koniec-powiedziała Olga, a moją twarz owiał zimny wiatr,
który sprawił, że ujrzałam płomyk
nadziei.
-Czyżby?-zadrwiłam.
-Tak-powiedziała i wycelowała włócznią we mnie. Pierwszy kołek we mnie nie trafił, ale drugi tak. Zrobił we mnie bolącą ranę, a po chwili miałam drugi wbity w brzuch.
-Czyżby?-zadrwiłam.
-Tak-powiedziała i wycelowała włócznią we mnie. Pierwszy kołek we mnie nie trafił, ale drugi tak. Zrobił we mnie bolącą ranę, a po chwili miałam drugi wbity w brzuch.
Ona
zniknęła, a ja zostałam sama na polu bitwy. Wyciągnęłam z
siebie narzędzia, które się we mnie wbiły. Zaczęłam kasłać od
tej trucizny dla wampirów zwanej dymem. Po chwili upadłam na
kolana, a otoczenie przestawało przypominać kształty. Resztą sił
ułożyłam się na kamieniu. Znowu nicość.
~Czy
kiedykolwiek ktoś za mną zapłaczę kiedy mnie już nie będzie,
czy może stanę się stekiem wspomnień~
no prosze nawet, długie żeś pojechała :)
OdpowiedzUsuńczekam na więcej !