Obserwatorzy ^^

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 17

Odwróciłam się od szczęścia, które po tylu latach na chwilę odnalazłam, ale znowu je zgubiłam i prawdopodobnie nigdy nie odnajdę. Podczas gdy mój telefon ciągle nie chciał umilknąć złożyłam wszystkie meble i zaczęłam je ustawiać w porządku. W mieszkaniu miałam kuchnię nie wiadomo po co, ale dobra sypialnie, pokój do pracy i salon który był zagracony pudłami. Zasłoniłam wszystkie okna i zaczęłam tempem ekspresowym porzą6dkować wszystko.
***Trzy godziny później***
Usiadłam przed laptopem i zaczęłam pisać moją blogową książkę. Włączyłam płytę "Take me home", którą niedawno nabyłam o dziwo dawała mi inspiracje. Moje palce same zaczęły pisać, a mózg pracować i wymyślać dalsze sceny. W książce wszystko jest proste, a w życiu niestety nie jest już tak kolorowo. Wiedziałam, że wcześniej czy później Fabian mnie znajdzie przecież mieszkamy w tym samym mieście. Chociaż wiem, że on znalazł by mnie na końcu świata. Poszłam pod prysznic. Kiedy wyszłam otulona szlafrokiem usłyszałam gorączkowe dzwonienie do drzwi. Zignorowałam to. Jednak ileż można.
-Sam! Wiem, że tak jesteś!-powiedział głos na który wszystkie moje zmysły robiły się bardziej wyczulone. Podeszłam do drzwi wzięłam kilka gorączkowych oddechów. 
-Czego się unosisz!-powiedziałam otwierając drzwi.-Sąsiadów idioto pobudzisz.
-No i dobrze-powiedział wzburzony. Wiedziałam, że tak będzie. 
-Usiądź idę się ubrać.
 
-Nie musisz mi to wynagrodzić-powiedział ciągnąć za rękę do siebie.
-Puść mnie!-krzyknęłam z ognistą złością.
-Co się stało?-zapytał wykonując moje polecenie.

-Idę się ubrać-powiedziałam i wyszłam. Długo przyglądałam się bez sensu mojej szafie, aż w końcu wybrałam brązowe rurki, czerwoną bluzkę i zamszowe białe szpilki. Szybko przebrałam się w wybrany strój. Powtórzyłam moje decyzje podjęłam. Wyszłam pewnym krokiem z pokoju.
-Czemu się wyprowadziłaś?
-Bo wprowadziłam się do ciebie za szybko.-powiedziałam o dziwo ze stoickim spokojem.
-Dlaczego tak uważasz?-zapytał smutny.
-Niestety nie znam cię na tyle dobrze, żeby mieszkać z tobą zresztą zauważyłeś co się ostatnio działo.
-Nie mów, że ten człowiek zrobił na tobie wrażenie!-powiedział uniesiony.
-Oczywiście, że nie.-powiedziałam z chęcią ucieczki z tego miejsca.
-Nieprawda. To przez niego mnie zostawiłaś.
-Ja cię nie zostawiłam tylko stwierdziłam, że dla nas obojga będzie lepiej jak pozostaniemy parą jak wszyscy w liceum.
-Pamiętaj my nie jesteśmy tacy sami.-powiedział.
-Wiem, ale powinniśmy ich jak najlepiej grać.-zamiast następnego wziął mnie pocałował namiętnie.
-Teraz będę cię męczył codziennie swoim widokiem aż w końcu zrozumiesz. Z nami chwilowa przerwa-powiedział patrząc mi w oczy, a ułamek sekundy później po nim został mi tylko lekki podmuch przyjemnego wiaterku.
Czy ja się nie przesłyszałam? On ze mną zerwał mając pewność, że do niego wrócę? Chociaż pewnie i tak to zrobię, ale to on będzie męczył się moim widokiem, a nie ja jego. Nadal stałam jak osłupiała. Powoli podniosłam rękę do swoich ust na których pozostał słodki smak kilku sekundowego szczęścia i ukojenia. Po chwili doszłam do siebie. Okazało się, że niedługo ma być szkoła zaczęłam się pakować. Przy okazji powtórzyłam materiał na klasówkę z francuskiego i kartkówkę z biologii. Zarzuciłam torbę na ramie i poszłam w kierunku budynku. 
-Samanta! Poczekaj.-rozległ się za mną krzyk jakiejś dziewczyny.
-Co tam Kate?-powiedziałam do dziewczyna o kruczo czarnych włosach.
-Słuchaj nie żeby coś, ale znasz te plastiki z klubu cheerleaderek w naszej szkole?
-Tak obgadywały mnie.
-Słuchaj one będą ci chciały Fabiana odbić.-powiedziała.
-Spoko nie jestem z nim już parą.-świetny plan na sprawdzenie czystości jego uczuć.
-Nie interesuję cię co z nim będzie się działo?
-Trochę.
-Okey. Nie kumam was, ale chciałabym się z tobą zakolegować.
-Spoko potrzebuję koleżanki. 
Ruszyłyśmy do szkoły i od razu zobaczyłyśmy dziewczyny, które okrążyły Fabiana, a on widocznie był znudzony zaistniałą sytuacją. 
-Siedzimy razem?-zapytała dziewczyna.
-Z chęcią. 
-Zobacz podchodzą do nieego jak muchy do miodu, a on ma ochotę je zabić.
-Szczerze powiem, że jego aktualne towarzyszki nie dorastają mi do pięt.
Powiedziałam, a do mnie przyleciało dwa razy więcej chłopaków niż do niego dziewczyn. Otworzyłam szafkę i spojrzałam się w lusterko. Widziałam jak Fabian patrzy się na mnie ze złością. Czas pokazać facetowi co stracił. Podszedł do mnie. 
-Co ty odstawiasz?-zapytał.
-Hmmm... Nic-powiedziałam wręczając numer telefonu kolejnemu przystojniakowi. 
-Sądzisz, że wymięknę i wrócę do ciebie z podkulonym ogonem. 
-Nie sądzę, że będziesz błagał mnie o to na kolanach.
-Śnisz.
-O tobie. Zawsze-powiedziałam i zwinnie przeszłam przez tłum.
Razem z Kate wybuchnęłyśmy śmiechem. 



***Ostatnia lekcja-wychowanie fizyczne***
Wyszłam właśnie z szatni z moją towarzyszką w białej obszernej bluzce i bardzo krótkich spodenkach do tego miałam czarne trampki.
-Boże, ale Fabian ma sześciopak.-powiedziała Kate, który po chwili znalazł się koło mnie.
-Tęsknisz za moim umięśnionym brzuszkiem. Zobacz co straciłaś-powiedział z szerokim uśmiechem.
-Nie ty zobacz co straciłeś-powiedziałam i ściągnęłam bluzkę pod którą miałam specjalny biustonosz do ćwiczeń. Wiedziałam, że jemu opadła szczęka.-Kate chodź mamy zbiórkę-odeszłam pełna gracji.
-Dziewczyny 4 kółeczka. Sam ty 8 we wtorek jedziesz na zawody.
-Spoko.
-Tak samo ty Fabian.-dopowiedział mężczyzna.
-Będę pierwszy na mecie.-powiedział mój ukochany.
-Chyba ci się to przyśniło.-odpowiedziałam zadziornie.
-Może  pobiegniecie na czas-powiedział wykładowca.
-Idealnie-powiedzieliśmy równo. Ustawiliśmy się na linii startu.
-Za trzy... dwie... jedną.
Ruszyliśmy. Przez kilkadziesiąt lat biegania opanowałam idealnie metodę biegania. Wiedziałam co mam robić żeby nie stracić tempa. Szliśmy ze sobą w ramię do samej mety. Po czym ja z udawanym zmęczeniem upadłam na ziemie.
-Niewiarygodne-powiedział nauczyciel-Macie czas 3:24. W historii szkoły nie mieliśmy żadnej dziewczyny, która by potrafiła tak szybko biegać. Chłopaki się zdarzali. Mamy mistrzostwo w kieszeni.-żeby pan widział jak ja naprawdę biegam to by pan mnie zabił kołkiem w serce-pomyślałam.
-Zawsze musi być ta pierwsza wyjątkowa-powiedziałam podnosząc się.
-Nie wywyższaj się już tak-powiedział Fabian.
-Co zazdrościsz, że ty jesteś wyjątkowy.
-Jestem.
-Pokaż mi w którym miejscu-powiedział drażniąc powietrzem wypuszczanym z ust jego szyję.
-Oj kotku. Tego nie mógłbym zrobić przy świadkach, bo to widok tylko dla wybranych.
-Zapomniałabym dodać on śpiewa piosenki Hanny Montany pod prysznicem.
-Słuchajcie ona jest wolna i do wzięcia czeka na wasze gorące usta.-powiedział Fabian.
... 



3 komentarze:

  1. skąd ty bierzesz tyle pomysłów na te blogi ? - nie wiem ale są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z głowy przed snem słuchając muzyki przychodzą mi do głowy. ;P

      Usuń
  2. Niezłe ....Mam nadzieje na szybką notkę niebawem

    OdpowiedzUsuń