Obserwatorzy ^^

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 3

-Może pomóc?-odwróciłam się i ujrzałam chłopaka. Poczułam się jak w niebie. Mogłabym na niego patrzeć w nieskończoność. Po raz pierwszy od 150 lat tak się poczułam. Czyżby jako to mówią on był tym jedynym. Wyrwałam się z chwili zamyślenia.
-Poproszę-powiedziałam-Połóż je na stole w jadalni.-powiedziałam i otworzyłam drzwi do domu.-później wróciłam po resztę książek.
Zgrabnie złapał książki. Na jego koszulce odcisnęła się jego muskulatura. Posiadał on brązowe oczy, ciemno brązowe włosy, pełne usta i zgrabny nos. Nie wiem co w jego urodzie mnie tak przyciągało. 
-Ładnie mieszkasz.-powiedział od razu po odłożeniu książek. 
-Dziękuje. Chcesz wody?
-Z chęcią.-nie wiem po co ja mam w domu jedzenie skoro jestem wampirem, a no tak żeby zachować pozory. Poszłam po fabrycznie zamykaną wodę. Wyjęłam ją zwinnie z lodówki i podałam mojemu gościowi.
-Tak w ogóle jak się nazywasz?-zapytał.
-Samanta Cerson, a ty?
-Taylor Dewers, miło mi.
-Mnie również.
-Słuchaj muszę spadać. Jeszcze nie skończyłem porządków w pokoju po przeprowadzce.
-Spoko. Pa.-powiedziałam i pożegnałam go uśmiechem.
Sama nie wiem jak to się stało. Czy po tylu latach bycia kompletną zołzą jest możliwość zakochania się? Nie wiem, ale wiem, że ten chłopak strasznie mi się podoba. Boże nie chcę w mi się w to wierzyć. Poszłam wziąć długą kąpiel. Później wypiłam krwistego drinka, a w nocy przerobiłam wszystkie zadania w które dostałam nad programowo. 
Rano poszłam pobiegać. Ubrałam się w czarną bluzkę na ramiączka i granatowe spodenki do tego czarne trampki. Po chwili byłam już na dole zamykając szczelnie drzwi. Słońce dopiero co wstawało nad Nowym Yorkiem. Nie miałam opracowanej trasy. Do tego mało kto za mną nadąża, ponieważ biegam sprintem i nigdy się nie męczę. Właśnie wybiegałam zza zakrętu kiedy zderzyłam się z jakimś chłopakiem. Nie upadłam wręcz złapałam go szybko za rękę.
-Nic ci nie jest?-zapytałam. Okazało się, że to był Taylor.
-Nie, a tobie?
-Jestem cała.
-Jak tak szybko złapałaś równowagę i udało ci się mnie złapać?-cholera zauważył.
-Wiesz ćwiczyłam przez sześć lat gimnastykę.
-To dużo wyjaśnia, ale i tak złapałaś mnie za szybko.
-Wydaję ci się.
Powiedziałam i zaczęłam kontynuować mój bieg. Włożyłam słuchawki w uszy, które wypadły podczas zderzenia. Mam nadzieje, że niczego się nie domyśli. Nie widział mnie jeszcze w żadnej takiej dziwnej akcji. Na szczęście i włożę w to wielkie starania aby mnie nigdy w swoim życiu nie ujrzał jako bezwzględnej wampirzycy. Kiedy po dwóch godzinach wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i pojechałam do galerii aby stać się na chwilę zakupoholiczką. Kocham to. Weszłam do każdego sklepu. Stwierdzam, że moja szafa stanie się strasznie gruba. Cóż trudno jej w tym do twarzy mi nie. Zresztą ja nigdy nie przytyję.
Dwa dni później. Był poniedziałkowy ranek. Właśnie zbierałam się do szkoły. Po chwili wsiadłam do samochodu, a nie długo później znalazłam się pod szkołą dzisiaj wybrałam strój w karpiową bluzkę, granatowe spodnie, czarne szpilki oraz czarne dodatki. Bluzkę wciągnęłam w spodnie. Jeszcze letni wiatr z nutką jesiennego powietrza rozwiewał moje brązowe włosy.  Szłam powoli na lekcje języka francuskiego w grupie zaawansowanej. Weszłam do klasy zajęłam miejsce. Dzisiaj miałam się na następnej lekcji dowiedzieć kto jest tym tajemniczym nowym uczniem z którym będę dzielić ławkę na wszystkich lekcjach prócz francuskiego i w-f. Po tylu latach praktyki umiałam zachować pokerową twarz, a wewnętrznie byłam bardzo ciekawa. Po dzwonku od razu poszłam do sali od matematyki nie miałam ochoty wysłuchiwać plotek kto z kim jest czy kto z kim flirtuję nudzi mnie to. Siedziałam sobie spokojnie patrząc na zadania, które rozwiązywałam jako dodatkowe zajęcie. Po dzwonku weszli wszyscy. Jako ostatni wkroczył...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz