Jako ostatni wkroczył Taylor. Nie wierzę. Ja mam z nim siedzieć.
-Cześć-powiedział kiedy zaczął siadać.
-Hej-odpowiedziałam bez entuzjazmu.
-Coś się stało?
-Nie skąd taka myśl?
-Po twoim głosie.
-A co mam być wielce uradowana. Nie mam jakoś ku temu powodów.
-Czemu?
-Nie ważne.
Wtedy do sali weszłam pani Elkner. Jest uratowała mnie przed przesłuchaniem. Kocham tę babkę.
-Samanta?
-Słucham?
-Masz zrobione tę zadania, które ci zadałam?
-Oczywiście.-powiedziałam wstając z miejsca. Podałam jej zeszyt.
-Dziękuje.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
Wróciłam do ławki. Przez wszystkie lekcje biłam się z myślami. Nie wiedziałam jak ja wytrzymam tę wszystkie lekcje siedząc z taką osobą. Ostatnio lekcją była chemia. Weszłam do klasy zajęłam swoje miejsce. Kiedy wszedł profesor zdążył usiąść w fotelu. Usłyszałam:
-Samanta?-podniosłam głowę.-Pozwól na chwilkę.-podniosłam swój wypieszczony zadek z krzesła.-Takiego sposobu rozwiązywania tego zadania uczą na studiach nikt tak młody tego nie umiał.
-Zawsze musi być ten pierwszy osobnik.
-Racja. Masz tutaj jeszcze zadania. Usiądź na zapleczu i je rozwiąż.
-Okeeey.
Weszłam na zapleczu gdzie przywitał mnie szczur. Złapałam go za ogon i wyniosłam do pracowni.
-Panie profesorze?
-Tak?-wszystkie oczy był skierowane na mnie.
-Czy to tam powinno się znajdować?
-Nie. Wyrzuć go za okno.-zrobiłam o co mnie poprosił.
-Kiedy pan tam ostatnio sprzątał?
-Wiesz co nie pamiętam.
-To ja już wolę siedzieć wśród tych nieogarniętych ludzi niż w tym syfie.
Zajęłam miejsce i zaczęłam rozwiązywać zadanie po zadaniu. Wiedziałam, że Taylor bacznie mi się przygląda. Jednak nie zwracałam na to uwagi. Kiedy wychodziłam z klasy.
-Samanto?-powiedział profesor.
-Słucham?-powiedziałam wracając się i stając na przeciwko nauczyciela.
-Wczoraj była rada i stwierdziliśmy, że otrzymasz kluczę do szkoły i biblioteki. Tylko korzystaj z nich mądrze-powiedział padając.
-Mam tego świadomość.-włożyłam je do torby i wyszłam z klasy wpadając na Leopolda.
Spojrzałam się na niego ze złością i odeszłam. Nie miałam ochoty teraz się z nim kłócić ani urządzać scen. Wiem czego chcę. Na pewno nie jego. Uśmiechnęłam się do siebie w myśli. Podeszłam do swojej szafki. Jednym ruchem ją otworzyłam. Wrzuciłam do niej książki i wyjęłam mp3. Włożyłam słuchawki do uszu. Przed zamknięciem Wzięłam jeszcze rysownik. Była długa przerwa zwana w tym budynku lunch. Usiadłam na ławce, puściłam ulubioną playlistę. Zaczęłam robić pierwsze linie. Poczułam na sobie czyiś wzrok. Odwróciłam twarz i zobaczyłam, że bacznie przygląda mi się Taylor. Uśmiechnęłam się lekko. Zwróciłam twarz do kartki papieru. Moje ruchy ołówkiem stały się szybsze. Poczułam, że ktoś wyciąga mi słuchawkę z prawego ucha. Mimowolnie złapałam za rękę osobnika, który zakłócił wykonywaną czynność. O dziwo nie był to Taylor tylko Leopold.
-Ty nie rozumiesz jak się do ciebie mówi?
-Rozumiem, ale co ja pocznę, że cię kocham.
-Ja niestety ciebie nie po tym co mi zrobiłeś. Nigdy już nigdy nie mogłabym stworzyć z tobą normalnego związku.
-Mylisz się-powiedział. Objął mnie w pasie i chciał pocałować. Złapałam go ręką, którą wykrzywiłam w nienaturalnym stopniu.
-Nie wiem ile razy będziesz jeszcze tego próbował mnie podejść swoimi planami i stwierdzam jedno strategiem nie zostaniesz.
-Hmmm... Umiem zadziwiać-powiedział przewracając mnie. Złapałam go za kark.
-Jeden twój ruch i skręcę ci kark.
-Jesteś taka seksowna kiedy się denerwujesz, a ta sytuacja przypomina mi dzień naszego pierwszego bliskiego spotkania.-zawinęłam nogę na jego pas i zepchnęłam go z siebie.
-Wstałam otrzepałam się z piasku.-znowu poczułam na sobie jego ręce. Przerzuciłam go przez siebie tak, że jego głowa wylądowała prosto w koszu.
Wszyscy się z niego śmiali wzięłam swoje rzeczy z ławki i powędrowałam na w-f, który planowo był moją ostatnia lekcją. Jednak dzisiaj miałam kółka i lekcje kończyłam o 17. Kiedy wszyscy opuszczą szkołę ja pójdę do biblioteki.
Od razu po zajęciach pojechałam do domu wziąć, krótki prysznic i przebrać się w świeże ubrania. Zajęło mi to całe 15 minut. Wzięłam ze sobą duży notes i wróciłam do szkoły. Od razu wiedziałam, który klucz jest do czego. W szkole byłam tylko ja i nikt inny. Poszłam do biblioteki. Zapaliłam w niej światła. Po raz pierwszy na terenie szkoły mogę używać wampirzych zdolności. Zaczęłam bardzo szybko znajdować książki. Mimo, że większość z nich leżała na wysoko usytuowanych pułkach zamiast użyć drabiny po prostu na nie wskakiwałam. Byłam w swoim żywiole. Kiedy siedziałam przy biurku i zaczynałam przerabiać materiał. Usłyszałam hałas dobiegający ze stołówki. Wstałam z miejsca i w mgnieniu chwili znalazłam się w pomieszczeniu w którym ktoś się znajdował. Zatrzasnęły się za mną drzwi, a ja wylądowałam twarzą na zimnej oraz nie do końca wyczyszczonej posadzce.
-Może wreszcie wrócisz do mnie?!-powiedział.
-Chyba śnisz!-wykrzyczałam. Szybko się podniosłam i rzuciłam w niego stołem. Kiedy był w szoku wbiłam w jego klatkę piersiową metalową nogę od stołu.-Posłuchaj mnie uważnie. Teraz jesteśmy osobnymi osobnikami. Nie wchodzimy sobie w drogę. Każde z nas są wolne.-powiedziałam i wyszłam.
Następnego dnia stałam przed garderobą i zastanawiała się co mam na siebie włożyć wybrałam
pudrową bluzkę, spodnie i conversy. Nie wiem jak ja przetrwam z tym wampirzym prześladowcą o imieniu Leopold kolejny dzień. Zamknęłam za sobą drzwi frontowe. Wsiadłam do samochodu przekręciłam kluczyk w stacyjce. Podjechałam pod szkołę. Kiedy wysiadłam zdążyłam zamknąć drzwiczki, a za mną znalazł się prze de mną Taylor.
-Hej-powiedział.
-Cześć.
-Słuchaj pójdziesz ze mną na piątkowy bal?...
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz