
Przez te ostatnie kilkadziesiąt lat pogodziłam się z moją naturą i z tym, że ciągle muszę się gdzieś przeprowadzać. Nauczyłam się kontrolować się żądze krwi. Piłam tylko krew ukradzioną z banków krwi. Nie lubiłam zabijać. Skończyłam wszystkie najlepsze szkoły. Teraz postanowiłam iść do liceum. Przepisy się zmieniły w tym mieście jest się pełnoletnim od 16 roku życia. Wynajęłam projektantów wnętrz oraz zespół pracowników, którzy robili dla mnie wszystko za darmo dzięki mojej zdolności hipnotyzowania. Chociaż miałam jeszcze spore oszczędności ze spadku po rodzicach.
Miesiąc później mój dom wyglądał jak prestiżowa willa. Zespół pracowników spisał się doskonale.
Chociaż nie wiem po co mi jest tak dużo przestrzeni skoro mieszkam sami i tak zostanie. Odkąd Leopold, którego kochałam mnie przemienił znienawidziłam rasę mężczyzn. Wakacje dobiegały końca, a ja poszłam zobaczyć do jakiej klasy się dostałam. Matematyczno-chemicznej ucieszyłam się, bo zawsze kochałam chemię i matematykę. Rzuciłam okiem na spis uczniów chodzących ze mną. Wprost wyśmienicie pięć dziewczyn na dwudziestu pięciu chłopaków. Ja to zawsze mam szczęście. Poszłam do sekretariatu wzięłam rozpiskę z podręcznikami, które muszę zakupić. OD razu skierowałam się do księgarni. To miasto nic, a nic się nie zmieniło. Wróciłam do domu obładowana książkami oraz zeszytami. Ułożyłam je na półkach. Poszłam do lodówki wyjęłam torbę z krwią, którą wypiłam do ostatniej kropelki. Pierwszy raz od dnia mojego przyjazdu postanowiłam iść na cmentarz. Użyłam swojej zdolności błyskawicznego biegania. Nie musiałam długo czekać aby znaleźć się na cmentarzu. Grób był cały porośnięty mchem i innymi dziwnymi rzeczami. Nie dziwie się członkowie mojej rodziny, która ich znała już dawno umarła. Zaczęłam wszystko sprzątać mimo tego, że było ciemno. Jednak dzięki temu, że jestem wampirem mogłam widzieć wszystko bez przeszkód. Po godzinie wyglądał jak dawniej. Zapaliłam znicze. Wymieniłam kwiaty. Usiadłam przy grobie i zaczęłam się bezsensownie wpatrywać w tablice. Przypomniałam sobie, że jutro jest rozpoczęcie roku. Kiedy wróciłam do domu całą noc czytałam książkę. 2 września 2007 roku
O 7.45 wsiadłam do samochodu i odjechałam z piskiem opon w stronę szkoły. Kiedy wjeżdżałam na parking robiąc nie bezpieczny manewr wszyscy spojrzeli w moją stronę. Wystawiłam jedną nogę za drugą byłam ubrana w czarną skórzaną kurtkę, czarne szpilki z odkrytym palcem, czarne rurki oraz w szarą bluzkę z odkrytymi plecami oraz czarną torbę szkolną.




W tym roku wiedziałam, że chcę wykorzystywać wszystkie moje talenty i nabytą wiedzę wcześniejszych latach nauki. Pewnie teraz już nie będę musiała się intensywnie uczyć. Szłam pewnym krokiem na pierwszą lekcję. Wiedziałam, że wszystkie chłopięce oczy były skierowane w moją stronę jeszcze przed przemianą miałam nieskazitelną urodę, a teraz to biłam wszystkie wskaźniki na łopatki.
Po lekcji poszłam schować nie potrzebne książki do szafki. Zobaczyłam w małym lusterku, że jeden chłopak się zmierza wprost na mnie z dziwnym zamiarem. Kiedy był tuż tuż odwróciłam się i załapałam go za rękę, która była skierowana wprost na mój tyłek. Szybko ją wykręciłam, a jego twarz przygwoździłam do szafki.
-Słuchaj kochaniutki. Łapy od de mnie precz, bo zadzierasz z nie właściwą osobą. Jak chcesz przeżyć to radzę ci się do mnie nie zbliżać.
-Samanto zostaw go!-usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam...
Oooo !
OdpowiedzUsuńZgaduję, że Leopold :D
Dobra, pewnie się myle ...ide do następnej notki :-D
Ka-chan
Heh.. Zgadłaś tym razem !
Usuń