Obserwatorzy ^^

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 14

-Co ci powiem to ci powiem, ale masz całkowitą racje.-powiedział siadając na sąsiednim fotelu.
-Jak bym nie wiedziała.
-Masz szczęście, że właśnie skończyłem się uczyć.
-Jak mi przykro.
-Wygram, a wtedy ty...
-Co ja?
-Właśnie jeszcze tego nie wymyśliłem.
-Oj jak mi smutno z tego powodu. Tak, że tryskam szczęściem.
-Zaraz będziesz tryskać jeszcze więcej.-powiedział zabrał mi cud techniki i posadził sobie na kolanach.-Wiesz, że cię kocham.
-Wiem, a wiesz, że ja ciebie też i to bardziej.
-Tak już chciałabyś.
-Ja nie chcę ja to stwierdzam.
-Przestań mnie wkurzać.-powiedział.
-Okey. Mam czyli mam nowe zajęcie wkurzanie mojego ukochanego.
-Hahah. Bardzo śmieszne. Wiesz co po co ja ci dawałem te kluczyki.
-I tak wiem, że mnie nie wygonisz.
-No ależ oczywiście, że nie.-później na swoich ustach złożyliśmy namiętne pocałunki.
Kiedy wreszcie po upływie nie wiem ilu słodkich chwil. Ja wzięłam swojego laptopa i rzuciłam się wraz z nim na łóżku. Nie wiem od czego, ale dostałam takiej weny, że pisałam jak najęta oraz uśmiechałam się do monitora. Kiedy miałam chwilę przerwy. Spojrzałam w ciemność za oknem. Teraz mam odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania z wcześniej. Czy jestem gotowa na związek? Tak. Czy kocham Fabiana? Tak. Czy wiąże z nim plany na przyszłość? Tak, lecz wiem Taylor to -podstępny debilna którym teraz będę się odgrywać. Zaczęłam pisać dalej. Moje palce tańczyły po klawiaturze, a w moim umyśle ciągle pojawiały się nowe pomysły na dalszy rozwój zdarzeń. Kiedy spojrzałam na zegarek była szósta. Podniosłam swoje ociężałe ciało i ruszyłam pod prysznic. Wzięłam tym razem długi gorący natrysk wodny. Po tym boskim odprężeniu wyszłam otulona puchatym ręcznikiem. Podeszłam do szafy wybrałam z niej czarne wysokie szpilki, czerwoną bluzkę z koronką, granatowe spodnie i czarną skórę. Zaczęłam pakować mozolnie książki do torby. Kiedy skończyłam zeszłam powolnie ze schodów po czym wzięłam kluczyki do samochodu. Zdążyłam wyjść przed dom. 
-A gdzie ty się wybierasz?-powiedział Fabian obejmując mnie w pasie.
-Do szkoły. 
-Jeszcze za wcześnie to po pierwsze, a po drugie jedziemy moim wozem.
-Że niby kto tak zadecydował?
-Ja.
-A pytałeś się mnie o zdanie?
-Nie, ale i tak wiem, że się zgodzisz.
-Jesteś za pewny siebie.
-Nie po prostu wiem na co pozwalasz.
-Mam serio dość tego, że mnie znasz aż tak dobrze. 
Dzień w szkole mijał szybko kiedy wróciliśmy do domu zdążyliśmy usiąść Za oknem usłyszeliśmy szelest...

2 komentarze:

  1. Ja chcę więcej ...Ale już ...Oby się między nimi nie zepsuło bo normalnie cię uduszę ...Weny i pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń